Mam żal do Polski liberalnej i wszystkich szeroko rozumianych liberalnych rządów, które rządziły Polską dłużej, niż pełna lamentów prawica przez ostatnie 28 lat.
Mam żal o to, że przez ten czas nie wykształciła pokoleń obywateli, które mają choć częściowe pojęcie o tym, czym jest fundament demokracji, czyli trójpodział władz. Przez to zaniechanie dzisiaj partia, która ma w swojej nazwie odwołanie do prawa, może bezkarnie rozwalać fundamenty ustroju, ku uciesze znaczącej części społeczeństwa, mając prawo w głębokiej pogardzie. Robi to w sposób jawny, śmiejąc się pozostałej części społeczeństwa w twarz, wykorzystując do tego nie własne środki, tylko środki publiczne. Dlaczego nie własne? Przecież partia ta ma swoje biznesy i to na szeroko zakrojoną skalę. Platforma przy niej jest jak mały osesek, przez osiem lat rządów nie potrafiła nawet zbudować własnego tygodnika opinii, w którym mogłaby prezentować swój pogląd na świat i nie być zależną od kaprysów sympatyzujących z nią mediów. Wracajmy jednak do rządzących. Najpierw chcieli sprzedać ludowi narrację, że środki pochodzące od spółek skarbu państwa nie są środkami publicznymi. Gdy to zapachniało oczywistym idiotyzmem, narrację zmieniono i teraz wmawiają nam, że kampania antysądowa nie jest kampanią rządu czy PiSu, ale robiona jest przez państwową fundację na prośbę rządu. Brzmi śmiesznie? No brzmi, ale to nic. PiS może tak robić, bo przez lata liberalne rządy w nosie miały edukację społeczeństwa.
Wyobraźmy sobie odwrotną sytuację. Oto u władzy jest PO i nagle wpada na pomysł, aby zrobić kampanię informacyjną przeciwko Senatowi (pamiętacie, był to kiedyś jeden z jej głównych punktów programu). W tym celu zakłada fundację, na czele której staje były działacz samorządowy PO i której donatorami są spółki skarbu państwa, zarządzane przez menedżerów z nadania PO. Statut fundacji zakłada, że spółki te mają wkładać do niej niekontrolowaną kasę w ilościach w zasadzie dowolnych. Pamiętajmy przy tym, że prokuratura i służby wszelakie są także w rękach PO. Bez przetargu fundacja ta zleca kampanię przeciwko Senatowi małej, ledwie co powołanej do życia przez ludzi premiera z PO, spółeczce. Kampania ta kosztuje 19 milionów złotych i pokazuje głównie nawalonego senatora, albo senatora, który kupił sobie miejsce w Senacie poprzez kupowanie głosów w swoim okręgu wyborczym. Brzmi to śmiesznie i jest niemożliwe? No tak brzmi. Ale tylko gdy rządzi Platforma. Bo gdy rządzi PiS wszystko jest możliwe. Sondażownia zależna od rządu pokaże 44% poparcia, a pani redaktor Romaszewska-Guzy piać będzie peany na cześć tej władzy w serdecznym podziękowaniu za zabranie jej ukochanej telewizji Biełsat przez tę władzę właśnie. W psychologii nazywa się to syndromem sztokholmskim. Miłość ofiary do jej kata.
Mam żal do liberalnych rządów o to, że przez zaniechania w edukacji znaczna część społeczeństwa bezrefleksyjnie godzi się na takie manipulowanie faktami i akceptuje tak skandaliczne sprawy jak to, że mąż pani Przyłębskiej, która coś tam robi w Trybunale Konstytucyjnym, był tajnym współpracownikiem, a mimo to jest ambasadorem; że twarzą zmian w sądownictwie jest prokurator PRL, który skazywał opozycjonistów i który umorzył postępowanie przeciwko księdzu z Tylawy, mimo iż jego pedofilskie skłonności były powszechnie znane; że poseł Pięta w młodości kradł (ponoć w celach patriotycznych); że inny poseł PiS został wyrzucony z wojska za kradzież 20 litrów spirytusu; że asystentka posła PiS kradła wędlinę w sklepie, za co została naczelniczką poczty; że radny PiS bił swoją żonę o czym dowiedziało się pół Polski, a poseł Karski rozjechał wózkiem golfowym pół pola golfowego w pijackim zwidzie. I nic to nie przeszkadza robić zafałszowaną kampanię półprawd i kłamstw przeciwko sędziom, którzy oczywiście idealni nie są, ale na pewno nie stanowią siedliska zła in gremio, tak jak nam to usiłuje sprzedać PiS.
Te zaniechania pozwalają dzisiejszej władzy wymienić hurtowo sędziów na zależnych od siebie, a suweren uznaje to za rzecz normalną. Nic i nikt nie jest mnie w stanie przekonać do tego, że aby wprowadzić (skądinąd potrzebne zmiany w polskim sądownictwie) niezbędne jest dokonanie zwykłej i prostackiej czystki partyjnej w środowisku sędziowskim. Kto da mi bowiem gwarancję, że nowi sędziowie będą lepsi i sprawniejsi od poprzednich? Minister Ziobro, na którym ciążą oskarżenia o nadużycie władzy? A może minister Jaki, ludowy trybun rodem z Rewolucji Francuskiej?
Mam żal do liberalnych rządów o to, że przez zaniechania w edukacji znaczna część społeczeństwa bezrefleksyjnie godzi się na bezprawny skok na Najwyższy Trybunał, którego zadaniem jest strzec konstytucyjnych praw każdego obywatela i bronić go przed maniakalnymi zapędami władzy. Że przez te zaniechania w edukacji możliwe jest zaprzysiężenie sędziów dublerów, że możliwie jest niezgodne z prawem powołanie na stanowisko prezesa tegoż Trybunału i że wreszcie możliwe jest powołanie na zasługujące na powszechny szacunek stanowisko sędziów osób, które mają niewyjaśnione sprawy prawne, a winny być one przecież nieskazitelnie czyste, niczym żona Cezara.
Mam żal do liberalnej Polski o to, że przez te 25 lat, gdy była u władzy, nie wykształciła pokoleń obywateli, które mają choć częściowe pojęcie o tym, czym jest gospodarka państwa. Mam żal o to, że zgodziła się na wprowadzenie do szkół lekcji religii, ale już zabrakło jej motywacji, aby do szkół powszechnych wprowadzić obowiązkowe zajęcia z mikro i makroekonomii. Przez te zaniechania właśnie możliwe jest dzisiaj perfidne kupowanie głosów wyborców przy pomocy pozbawionego podstaw ekonomicznych programu finansowania części społeczeństwa przez jego zdecydowaną większość i to bez jakiegokolwiek pytania o zgodę tych, którzy ten program finansują z własnych podatków. Przez te zaniechania możliwe jest to, że taki ogromny drenaż środków z budżetu nie robi na suwerenie żadnego wrażenia, bo najważniejsze jest “dostać”, nie “zapracować”.
Mam żal do tej liberalnej Polski o to, że przez 25 lat, gdy była u władzy, nie wykształciła pokoleń obywateli cechujących się ludzką empatią względem innych nacji, będących w potrzebie. Przez te zaniechania możliwa była w ciągu dwóch lat rządów PiS całkowita zmiana opinii publicznej w kwestii pomocy narodom dotkniętym wojną, przez co Polska przeszła metamorfozę od państwa popierającego uchodźców ku państwu wybitnie tych uchodźców niepopierającego, za to z odradzającymi się ruchami narodowościowymi, skrajnie prawicowymi.
Mam żal do liberalnej Polski o to, że nie wykształciła pokoleń Polaków, zdolnych do samodzielnego i refleksyjnego myślenia. Że nie nauczyła ich prostej metody dochodzenia do faktów poprzez choćby najbardziej popularną wyszukiwarkę internetową, jaką jest Google. Przecież to właśnie nie gdzie indziej jak w sieci można szybko i bez problemu zweryfikować każde wypowiedziane przez polityka słowo. Nie trzeba do tego kończyć nie wiadomo jakich ważnych szkół. Wystarczą tylko chęci. Liberalna Polska nie wykształciła w społeczeństwie także i tego.
Mam żal do tej Polski o to, że nie wykształciła całych pokoleń dziennikarzy, dociekliwych i zdolnych zadać każdemu politykowi najtrudniejsze nawet pytanie z dziedzin takich jak ekonomia, prawo, edukacja, obronność, służby specjalne, przyszłość i przeszłość Polski i świata. Zamiast tego mamy festiwal płytkich pytań, z których większość pytanych potrafi wywinąć się jak piskorz, a nieprzygotowany dziennikarz przejdzie nad tym do porządku dziennego. To właśnie dzięki temu określeni politycy w tym kraju mogą bezkarnie robić ludziom wodę z mózgów w jednym tylko celu – aby zdobyć, a potem utrzymać władzę.
Mam żal o to, że ta Polska nie potrafiła wykształcić pokoleń, zdolnych do rozróżnienia czym jest oczywista afera od afery wymyślonej na potrzeby jawnie polityczne. Że nie potrafiła wykształcić pokoleń rozumiejących, że jeśli ktoś oferuje zysk z inwestycji wyższy kilka razy od zysków oferowanych przez zdecydowaną większość instytucji finansowych działających na rynku, to musi to być zwykła finansowa hucpa. Te niewykształcone pokolenia ekscytują się potem obślizgłą grą części polityków, a nie widzą i nie rozumieją, że prawdziwa afera tkwi gdzie indziej – w kasach oszczędnościowych, którymi latami zarządzała jedna tylko partia, ta, która w nazwie ma odwołanie do sprawiedliwości. Zapewne społecznej.
Mam wreszcie żal do liberalnej Polski o to, że przez te 25 lat, gdy była u władzy, nie wykształciła pokoleń obywateli, które mają choć częściowe pojęcie o podstawowych prawach fizycznych i matematycznych. Przez te zaniechania można latami ludziom wbijać do głów, że samolot z uciętym skrzydłem nie może wykonać prostej beczki, czyli obrotu wokół własnej osi, za to można bezkarnie ogłaszać kolejne coraz bardziej fantastyczne przyczyny zwykłej katastrofy lotniczej, jakich w historii lotnictwa było dziesiątki, bo cała historia lotnictwa naznaczona jest ludzką krwią. Można to ogłaszać w zasadzie w nieskończoność, biorąc przy tym równie bezkarnie ogromną kasę do kieszeni wybranych “swoich”.
Dokąd zatem zmierzamy i jakim narodem jesteśmy? Tekst powyższy dobitnie świadczy o wyższości edukacji nad jakąkolwiek inną dziedziną życia i o tym, czym może być społeczeństwo edukacyjnie zaniedbane, porzucone i pozostawione samemu sobie. Przez najbliższe lata na pewno nie będziemy zmierzać w kierunku podwyższania świadomości społecznej narodu – wprowadzana właśnie deforma edukacji jasno o tym świadczy. Idziemy wyraźnie w kierunku wykształcenia kolejnego pokolenia niezdolnego do samodzielnego myślenia, za to z opanowaną doskonale wiedzą o cudzie w Kanie Galilejskiej i o tym, że ojcem narodu był Lech Kaczyński a ukochanym przywódcą – jego bardzo zdolny brat. Przez najbliższe lata będziemy tracić cenny czas, dzięki któremu moglibyśmy nadgonić świat nie tylko gospodarczo, ale przede wszystkim w edukacji, po to, aby niemożliwa była już powtórka z wygrywania wyborów dzięki emocjom zamiast czystej merytoryczności.
Jawi się to wszystko w szarych barwach, ale jaki w istocie koloryt nabierze najbliższa przyszłość ojczyzny naszej, zależeć będzie wyłącznie od nas samych. Nikt nam tych kolorów nie przyniesie w worku z prezentami, tego możemy być pewni na sto procent.