Prezydent właśnie podpisał ustawę o sądach powszechnych, czym zaprzeczył swoim słowom z wczorajszego briefingu oraz nadymanej, jak zwykle, przemowy do narodu. Podpisując tę ustawę, równie szkodliwą jak dwie pozostałe, dał wyraz czym dla niego jest w istocie dobro obywateli. Niczym.
Prezydent gra, ostatnio dość ostro (jak na niego), a nie współtworzy zmiany w sądownictwie, czego się przecież domaga. Gra z Ziobro (Kaczyńskim oczywiście), gra z narodem, gra z suwerenem, gra z Toruniem. Każdy rozumie, że naród to co innego niż suweren. To znaczy, w Polsce to co innego, bo w każdym normalnym państwie demokratycznym, to to samo.
Podpisanie ustawy o sądach powszechnych, a zawetowanie ustaw o KRS i Sądzie Najwyższym, to zwykły fałsz. I brak jakiejkolwiek konsekwencji w decyzjach. Fałsz, bo skoro wetując ustawy o SN i KRS chciał uderzyć w Ziobro, by ograniczyć jego władzę (także przecież nad sobą), to nie wetując ustawy o sądach powszechnych, władzę Ziobry ugruntował. Podpisanie tej ustawy to próba łagodzenia wojny z PiS. Jedno zabrał, drugie dał. Przestrzegałem we wczorajszym felietonie: nie dajcie się zwieść błyskotkami Dudy. Mówię to tym wszystkim, którzy za dwa weta wynieśli już Dudę na piedestał. Nie ma i nie będzie żadnego piedestału.
Decyzje prezydenta, to marna próba postawienia się w roli prezydenta ponadpartyjnego i niezależnego. Wetując dwie ustawy puścił oko do narodu, podpisując ustawę trzecią – udobruchać chce suwerena. Ale to puste gesty są i nic nie znaczą. Nie ma żadnego wybicia się na niepodległość, jest tylko czysta gra i to głównie na siebie.
I nie ma to żadnego związku z dobrem obywateli, bo to sądy powszechne właśnie są najważniejsze dla obywateli. To w I i II instancji odbywa się najwięcej spraw istotnych dla przeciętnego Kowalskiego czy dla przeciętnego przedsiębiorcy. Do Sądu Najwyższego trafia tylko ułamek spraw, które początek mają w sądach powszechnych. I to tą ustawą minister sprawiedliwości i prokurator generalny w jednej osobie dał sobie władzę nad sędziami w tych sądach. Nic się nie zmieniło dla obywateli po decyzjach prezydenta. Ściema trwa nadal i ma się dobrze. O kolejnym łamaniu Konstytucji przez prezydenta nawet nie będę wspominał. Tym jednak, którzy nie rozumieją o co tak naprawdę toczy się ta gra, przypomnę tylko fragment Konstytucji dotyczący sądów:
Art. 179.
Sędziowie są powoływani przez Prezydenta Rzeczypospolitej, na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, na czas nieoznaczony.
Art. 180.
1. Sędziowie są nieusuwalni.
2. Złożenie sędziego z urzędu, zawieszenie w urzędowaniu, przeniesienie do innej siedziby lub na inne stanowisko wbrew jego woli może nastąpić jedynie na mocy orzeczenia sądu i tylko w przypadkach określonych w ustawie.
3. Sędzia może być przeniesiony w stan spoczynku na skutek uniemożliwiających mu sprawowanie jego urzędu choroby lub utraty sił. Tryb postępowania oraz sposób odwołania się do sądu określa ustawa.
4 Ustawa określa granicę wieku, po osiągnięciu której sędziowie przechodzą w stan spoczynku.
5. W razie zmiany ustroju sądów lub zmiany granic okręgów sądowych wolno sędziego przenosić do innego sądu lub w stan spoczynku z pozostawieniem mu pełnego uposażenia.
Główną wątpliwością dotyczą ustawy przygotowanej przez PiS i podpisanej przez prezydenta jest wątpliwość, czy ustawa ta jest zgodna z Konstytucją. Co budzi kontrowersje? Oto cała lista spraw:
Minister sprawiedliwości ma prawo odwołać prezesów i wiceprezesów sądów powszechnych bez podania jakiejkolwiek przyczyny. Ma na to 6 miesięcy. Następnie minister Ziobro sam wskaże następców.
Minister może odwołać prezesów i wiceprezesów za „uporczywe niewywiązywanie się z obowiązków służbowych” oraz „szczególnie niską efektywność działań w zakresie pełnionego nadzoru administracyjnego lub organizacji pracy w sądzie lub sądach niższych”.
Przepisy pozwalają prezesowi sądu na przeniesienie do innego wydziału „kłopotliwego sędziego” i to bez podawania przyczyny.
Zmiany dotyczą także sędziów po osiągnięciu wieku emerytalnego. Minister Ziobro może odmówić im dalszej pracy.
Ustawa dopuszcza możliwość zwrócenia sędziemu uwagi, że źle lub niewłaściwie pracuje. Jeśli zarzuty dotyczyć będą sędziego funkcyjnego, np. przewodniczącego wydziału, stracić on może od 15 do 50 proc. dodatku.
Wątpliwe wydają się również przepisy dotyczące losowości przydzielania spraw. Z losowania będzie można jednak zrezygnować w przypadku, gdy sprawa podlega przydziałowi sędziemu pełniącemu dyżur. Nie wiadomo jakich spraw będzie to dotyczyć. O tym minister Ziobro ma rozstrzygnąć w rozporządzeniu.
Wątpliwości budzi też to, że o dyżurach będą decydować wybrani przez Zbiorę prezesi sądów.
Dyskusyjne są również zmiany, które stanowią o tym, że do przedłużających się spraw, prezes sądu może przydzielić dodatkowych sędziów lub asesorów, których znów wybiera minister sprawiedliwości.
Swój sprzeciw wobec nowego Prawa o ustroju sądów powszechnych wyraził m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich. Adam Bodnar napisał w opinii do marszałka Sejmu: “przyjęcie tych przepisów będzie skutkować podporządkowaniem sądów władzy politycznej, a tym samym doprowadzi do ograniczenia prawa każdego człowieka do sądu i rzetelnego procesu”.
Nic się jeszcze dobrego dla obywateli nie stało. Jedyne z czym mamy do czynienia, to walka o pozycję w obozie władzy. Nic poza tym. Nie wierzcie w żadną dobrą zmianę, robiącą dobrze obywatelom. Ta ustawa słowem nie mówi ani o opłatach sądowych, ani o obowiązkowej (bezpłatnej) mediacji, ani o sędziach zajmujących się drobnymi sprawami, ani też nie daje rozwiązań w sytuacji kiedy wyrok I instancji diametralnie różni się od wyroku instalacji II.
Chcecie się dać nabrać na te świecidełka i wrócić do domów? Po to były te wszystkie protesty, świece i światełka do nieba?
Nie, nic nie jest w porządku.