Czy w społeczeństwie tak mocno zakorzeniony jest gen homo sovieticus, że nic już nie jest ważne, byle tylko dostać kolejne 5 stów od państwa? I krócej pracować?
Nieważne konsekwencje, nieważne, że w perspektywie kilkunastu, kilkudziesięciu miesięcy, kilku lat Polski na to zwyczajnie nie stać. Ważne, że tysiak, półtora wpada do kieszeni, a reszta to kit z tym?
Wczoraj w Sejmie mówiono o ważnych dla Polski sprawach, mówiono o śmierci młodego człowieka i o fantasmagoriach ministra wojny. Pokazywano dowody i fakty, którym zaprzeczano w sposób urągający inteligencji wielu, wielu ludzi. I po tym wszystkim, wieczorem, media pokazują aktualne dane z Ministerstwa Finansów i GUS, z których wynika, że rosną wpływy z podatków, że maleje deficyt budżetowy, a pozytywne odczucia konsumentów są najlepsze w historii wolnej Polski. To może rządy prawicy nie są takie złe? Może to tylko części z nas wydaje się, że jest fatalnie? Może przedsiębiorcy w Polsce muszą być trzymani za mordę i po prostu się państwa bać? Wtedy nagle karnie zaczynają płacić podatki i przestają puszczać w obieg puste faktury VAT. A przecież wiemy, że to nie koniec pomysłów na ściganie przedsiębiorców. Nowym pomysłem ma być codzienne raportowanie o obrotach na kontach bankowych. C-o-d-z-i-e-n-n-e.
I co? I nic. Poparcie jak było wysokie, wysokie nadal jest, a radość w narodzie rośnie.
Walka z populizmem zawsze była trudna, ale dzisiaj jest trudniejsza jeszcze bardziej. Dzisiaj już nie wystarcza edukować, dzisiaj trzeba przebijać populizm jeszcze większym populizmem. Drwię, oczywiście, w tej chwili. Choć to drwina ze łzami w oczach. Bo jak znaleźć drogę do umysłów tych, którzy za nic mają sobie podstawy ekonomii, ba, którzy nie mają tych podstaw ani krztyny? Jak wytłumaczyć im, że dobrobytu nie buduje się na rozdawaniu pożyczonych pieniędzy i że pracować mniej wcale nie znaczy dostać więcej? Jak wytłumaczyć im, że gospodarka ma pewną, dwuletnią przynajmniej, inercję i że dzisiejszy ruch w gospodarce to efekt działań poprzedników i globalnego ożywienia na świecie, a efekty działań dzisiejszej władzy zobaczymy dopiero za czas jakiś?
A wystarczy szybki rzut oka na dziwne przypadki ostatnich lat i miesięcy, przylepione do PiS. Krótka lista poraża.
#Caracalgate – wiele wskazuje na to, że w wyniku niejasnych koligacji pana Berczyńskiego przemysł polski stracił 13,5 mld złotych inwestycji offsetowych.
#IgorStachowiak – potraktowany śmiertelnie paralizatorem młody chłopak, który z wyglądu tylko przypominał osobę poszukiwaną, zbiegłą wcześniej z komisariatu w nieznanym bliżej kierunku z kajdankami na rękach.
#Opole – prywatna wojenka prezesa Kurskiego z artystami pop-kultury.
#Szyszko – niekontrolowana w praktyce wycinka drzew w celu ułatwienia inwestycji deweloperom.
#Misiewicz – naginanie prawa korporacyjnego w celu zatrudnienia młodzieńca, który wcześniej był pomocnikiem aptekarza i który stał się symbolem polityki kadrowej PiS.
#RodzinaNaSwoim – ponad 1000 przypadków lokowania żon, mężów, dzieci, braci, sióstr, kuzynów, szwagrów i innych pociotków na dobrze płatnych stanowiskach, gdzie wynagrodzeniem są środki budżetowe.
#KsiądzRydzyk – ponad 100 mln złotych publicznych środków przekazanych w czasie 1,5 rocznych rządów PiS jednemu tylko księdzu w ramach wdzięczności za zdobycie władzy.
#Macierewicz – dezorganizacja polskiej armii, budowanie prywatnego wojska za publiczne pieniądze, które ma bronić jedynie słuszną władzę przed zaplutymi karłami reakcji. Bliskie kontakty z panami Misiewiczem i Berczyńskim.
#SKOKi – budowa imperium finansowego PiS za pieniądze emerytów, wpłacane do społecznych, z nazwy, kas oszczędnościowych, które budżet państwa (czyli Bankowy Fundusz Gwarancyjny) musiał ratować do tej pory kwotą przekraczającą kilka miliardów złotych. Życie jak w Madrycie dla jednego z senatorów PiS.
#AmberGold – afera, która miała pogrążyć PO i osobiście Donalda Tuska, a coraz bardziej pogrąża PiS i Jarosława Kaczyńskiego (prezes ULC, korzystanie z prywatnych linii lotniczych przez sztab wyborczy ówczesnego kandydata na prezydenta – Jarosława Kaczyńskiego).
#MinisterstwoSprawiedliwości – afera z zamówieniami publicznymi w MS, o której cicho sza.
#WyprowadzeniePolskiZUnii – prawdziwy cel zjednoczonej prawicy wbrew większości Polaków.
#RozwalanieKonstytucji – koncepcja polegająca na przysięganiu na Konstytucję, a następnie na jej zmienianiu w bardziej lub mniej zawoalowany sposób.
#TWWolfgang – reforma dyplomacji polegająca na wprowadzaniu do niej osób, co do których w IPN znaleźć można dowody na agenturalną przeszłość.
#Srebrna – do dzisiaj niewyjaśnione uwłaszczenie się przez Porozumienie Centrum (pierwszej partii braci Kaczyńskich) na majątku państwowym Prasa-Książka-Ruch, dzięki któremu PiS stanie się za chwilę właścicielem 40-piętrowego biurowca w centrum stolicy, na którym zarobi kolejne dziesiątki milionów.
A PiS mówił przecież Polakom w twarz: nie będziemy drugą Platformą. Fakt, to jedyna prawda, którą powiedzieli. Bo nawet jeśli ktoś chce uznać, że konkursy na państwowe stanowiska były fikcyjne, to jednak były one konkursami, gdzie trzeba było pokazać jakąś wiedzę, wykształcenie i doświadczenie i to nie bynajmniej pochodzące z apteki. Jeśli nawet ktoś chce uznać, że coś było na rzeczy z ustawą hazardową, to jednak w porę to zostało wykryte i w ustawie nie znalazło miejsca. Jeśli nawet ktoś chce uznać, że aferą były kolacje w drogiej restauracji, gdzie paru przedstawicieli ówczesnej koalicji rządzącej miało niewyparzone języki i brzmiało to rzeczywiście szpetnie, to jednak ośmiorniczki kupić można w Biedronce za kilkanaście złotych. Jeśli nawet jakiś policjant wystrzelił plastikową kulę w tłum rozwalający prywatną własność podczas demonstracji, to nijak to się ma do bestialskiego zakatowania chłopaka w komisariacie. Jeśli wreszcie ktoś chce uznać nawet, że za rządów PO/PSL funkcjonował nepotyzm, to nijak się tego nie da porównać do najazdu Hunów spod znaku prawicowych patriotów.
Trzeba działać. Na wszystkich jakich się tylko da frontach. Trzeba się organizować na różne sposoby – każdy jest dobry, byle tylko być aktywnym na wszystkich dostępnych forach. Trzeba walczyć poprzez edukację. Każdą, byle sensowną i mądrą. Trzeba docierać do młodych ludzi, bo to jest istotny wyborca. W ciągu jednej tylko kadencji Sejmu przybywa około 1,5 miliona młodych wyborców. Tyle samo mniej więcej ubywa w wyniku nieodwracalnych procesów życiowych, ale to młodzi ludzie będą tworzyć przyszłość tego państwa. Zakładając średnią frekwencję wyborczą na poziomie 50%, to armia mniej więcej 750 tysięcy głosów, które silnie podatne są na proste recepty, buńczucznie do tego brzmiące – wiadomo, młodość jest chmurna. Po to właśnie PiS chce zdobyć ich umysły, ingerując bezczelnie w proces nauczania i programy edukacyjne, kamuflując to idiotyczną deformą szkolnictwa.
Przestrzegam – po drugiej stronie jest przeciwnik wyrobiony, bezwzględny i cyniczny, który do tego nie cofnie się przed żadną manipulacją, kłamstwem czy chociażby przeinaczeniem faktów. Nie da się z nim wygrać jego metodami, dlatego iść trzeba różnymi ścieżkami, ale w jednym, tym samym kierunku.